Historie podopiecznych Fundacji Polsat

Trwa kampania „Rozlicz się sercem” zachęcająca do przekazania 1,5% podatku Fundacji Polsat. W kolejnej odsłonie poznajemy podopiecznych fundacji, którzy wyjaśniają, co zmienia w ich życiu 1,5% podatku. W kampanii to magiczny klucz, który otwiera drzwi do leczenia dzieci.

Trwa kampania „Rozlicz się sercem” zachęcająca do przekazania 1,5% podatku Fundacji Polsat. W kolejnej odsłonie poznajemy podopiecznych fundacji, którzy wyjaśniają, co zmienia w ich życiu 1,5% podatku. W kampanii to magiczny klucz, który otwiera drzwi do leczenia dzieci.

 

 

Do 30 kwietnia każdy z nas może wybrać Organizację Pożytku Publicznego, której przekaże 1,5% podatku. Nic nas to nie kosztuje, a może pomóc między innymi Zoi, Adzie, Bogumiłowi, Julii, Marcelinie czy Szymkowi. Sześcioro podopiecznych wzięło udział w nagraniu spotów do kampanii „Rozlicz się sercem”, realizowanej przez Telewizję Polsat.

Mieszkają w różnych miastach, mają różne marzenia i pasje. Ich rodziców łączy walka o ich zdrowie i każdy dobry dzień. – Takie dzieci same wybierają sobie rodziców – usłyszała kiedyś mama 7-letniej Ady chorej na achondroplazję, inaczej zwaną niskorosłością. Jest to rzadka choroba genetyczna występująca raz na ok. 25 tysięcy urodzeń. – Ta informacja była dla nas, rodziców pierwszego wyczekiwanego dziecka, bardzo trudna do przyjęcia.
O cukrzycy typu 1 rodzice Szymona dowiedzieli się, gdy skończył 5 lat. Dziś 12-letni Szymek mówi: – Z cukrzycą da się żyć, trzeba tylko dużej dyscypliny. Tak jak w piłce nożnej, którą uwielbiam. Chciałbym zostać piłkarzem. Pocieszam się, że jest wielu sportowców, którzy mają cukrzycę. Gram w miejscowej drużynie i w dwóch typowo „cukrzycowych”. Mam wielu kolegów, którzy wiedzą o mojej chorobie i starają się zrozumieć, z czym się zmagam.

Każdy gest, nawet ten najmniejszy, ma dla nas znaczenie, gdyż realnie wpływa na przyszłość naszej córki – mówi mama 6-letniej Julii, która diagnozę otrzymała w wieku 2 lat. Zespół Angelmana – schorzenie neurologiczne o podłożu genetycznym. Dziewczynka wymaga ciągłej rehabilitacji i opieki wielu specjalistów.

Zoja skończyła 10 lat i – jak sama mówi – zaczyna być nastolatką. Urodziła się z rzadką wadą genetyczną – zespołem Aperta, który charakteryzuje się zrośnięciem kości czaszki i palców. Do tego dochodzą inne schorzenia, m.in. wada serca i problemy z kręgosłupem.
O chorobie swojej córki rodzice Zoi dowiedzieli się zaraz po urodzeniu. Był to dla nich trudny czas. Dziś Zoja jest odważną i towarzyską dziewczynką. – Nigdy nie izolowałam jej od dzieci i doświadczeń. Tym bardziej, że nie ma rodzeństwa. Robię wszystko, by żyła normalnie, a ona jest bardzo dzielna! Mamy to szczęście, że trafiamy na bardzo dobrych ludzi – mówi mama dziewczynki, która miała w swoim życiu czas, że przedstawiała się: „Cześć. Jestem Zoja i mam zespół Aperta”. Teraz mogłoby to brzmieć: „Cześć. Jestem Zoja i pilnie potrzebuję kolejnej operacji”. Kolejnej operacji w Dallas w USA.

 

Rodzice Marceli byli przygotowani, na to, że będą się mierzyć z niedosłuchem swojej córeczki, ponieważ oboje mają obustronny niedosłuch. Dużym wzruszeniem był dzień, kiedy usłyszeli upragnione „mama” i „tata”. Było to po zabiegu wszczepienia implantu ślimakowego, po którym Marcelina zaczęła rozwijać mowę i dużo rozumieć. – Dziś nasza komunikacja wygląda tak, że jeśli mamy założone aparaty słuchowe, to Marcelinka do nas mówi, jeśli ich nie mamy, to używa języka migowego – mówią rodzice dziewczynki.
Bogumił, zwany przez najbliższych Miłkiem, miał 9 lat, gdy rodzice usłyszeli, że będzie dzieckiem ze spektrum autyzmu. Jest bardzo oczytany, mądry i inteligentny, ale byle błahostka wyprowadza go z równowagi. Nie rozumie wielu żartów i przenośni. Największe trudności sprawiają mu kontakty z rówieśnikami. – On przecież nie rozumie, tak jak my, mowy niewerbalnej. Dlatego od trzech lat, czyli od czasu diagnozy, wozimy go na różne zajęcia i terapie, które bardzo mu pomagają – mówi mama chłopca.

 

 

Każde z dzieci potrzebuje kosztownej, systematycznej rehabilitacji, czasami sprzętu rehabilitacyjnego lub medycznego, a czasami operacji – także poza granicami kraju. Działania Fundacji Polsat pokazują, iż jedynie łącząc siły, można pomagać na wielką skalę. Rozliczmy się sercem. Pomaganie jest fajne!