Rozmowa ze scenarzystą "Na krawędzi" – Arkadiuszem Borowikiem

Arkadiusz Borowik, scenarzysta i współtwórca serialu „Na krawędzi”, zdradził w specjalnej rozmowie z Krzysztofem Machajskim dla serwisu tvpolsat.info, że w drugim sezonie serialu zostałaby opowiedziana zupełnie inna historia, którą rozwiązywaliby bohaterowie znani już z pierwszej serii. Scenarzystę „Na krawędzi” zapytaliśmy również o to, czy spodziewał się tego, że serial osiągnie taki sukces.

Arkadiusz Borowik, scenarzysta i współtwórca serialu „Na krawędzi”, zdradził w specjalnej rozmowie z Krzysztofem Machajskim dla serwisu tvpolsat.info, że w drugim sezonie serialu zostałaby opowiedziana zupełnie inna historia, którą rozwiązywaliby bohaterowie znani już z pierwszej serii. Scenarzystę „Na krawędzi” zapytaliśmy również o to, czy spodziewał się tego, że serial osiągnie taki sukces.

Krzysztof Machajski, tvpolsat.info: Przygotowując się do wywiadu z Panem, jak również z moich prywatnych obserwacji wywnioskowałem, że serial „Na krawędzi” to serial, o którym mówi się, pisze się więcej niż o jakimkolwiek innym serialu. Co więcej – pisze i mówi się bardzo poważnie. Tym bardziej, że nie tak dawno we „Wproście” ukazał się artykuł, w którym to zdradzona została informacja, iż serial jest inspirowany prawdziwą historią. Czy wspólnie z Maciejem Dutkiewiczem, pisząc scenariusz, przeczuwaliście Panowie, że tak trudne tematy jak gwałty na kobietach i handel żywym towarem będą tematami, które zainteresują tak wielką rzeszę widzów? To blisko 2 miliony Polaków, którzy w każdy czwartek włączali Polsat, nie zliczając tych, którzy serial oglądali powtórkowo oraz niecierpliwie, z tygodniowym wyprzedzeniem, w serwisie ipla.

Arkadiusz Borowik, scenarzysta serialu „Na krawędzi”: Zawsze kiedy piszę scenariusz wierzę, że opowieść zainteresuje widzów. W przeciwnym razie pewnie bym tego nie robił. Cieszę się, że sporo widzów obserwowało historię, której tematyka z pewnością nie należy do lekkich, łatwych i przyjemnych. Widocznie jest zapotrzebowanie również na takie produkcje. Bardzo szeroko komentowany jest fakt, że zrobiliśmy serial o czymś. To oczywiście prawda, ale nie bardzo sobie wyobrażam, jak mielibyśmy robić serial o niczym.

Słyszałem również opinie o „Na krawędzi”, że to pierwszy tak ‘amerykański’ polski serial. To komplement, biorąc pod uwagę fakt, że dzisiaj widzowie \”uciekają za granicę\” jeśli chodzi o seriale.

Czy „Na krawędzi” jest amerykański, nie wiem. Na pewno jest uniwersalny. Historia Marty Sajno będzie tak samo zrozumiała dla Polaka, Amerykanina, czy Chińczyka. Widzowie, zwłaszcza młodzi rzeczywiście oglądają wyłącznie zagraniczne produkcje. Od kilku lat mam szeroki kontakt z młodymi ludĹşmi i z przykrością zauważyłem, że panuje wśród nich opinia, że oglądanie polskich seriali to \”obciach\”. Mam nadzieję, że „Na krawędzi” chociaż trochę zmieni to przekonanie.

W naszej prywatnej rozmowie, jeśli mogę zdradzić, powiedział mi Pan, że kiedy oglądał Pan jeden z odcinków, stwierdził Pan, iż pewne sceny są jednymi z najlepiej napisanych scen w Pana karierze i że jest z nich Pan bardzo dumny, jak i z całości serialu. Podobnego zdania są widzowie, oto przykłady wypowiedzi Internautów: „W końcu jakiś serial, który potrafi zaskoczyć”, „Wreszcie można powiedzieć ‘Dobre bo polskie\’”, „Scenariusz bardzo spójny, interesujący, intrygujący, bez zbędnych \”dyrdymałów\”. Każdy odcinek, do ostatniej sekundy, trzyma w napięciu.”. To chyba niezwykle budujące, prawda?

Satysfakcja jaką mam, czytając takie opinie jest ogromna i w pełni wynagradza trudy ponad półrocznej walki z materią. Rzeczywiście jestem bezwstydnie dumny ze scenariusza, a dodatkowo ogromnie wdzięczny Maćkowi Dutkiewiczowi za to, że na ekranie serial prezentuje się jeszcze lepiej niż na papierze, co niestety nie jest normą. Pisząc odcinki staraliśmy się zaskakiwać samych siebie, dlatego nie dziwi mnie, kiedy czytam, że serial jest zaskakujący. Obecnie większość produkcji jakie trafiają na małe i duże ekrany powstaje na bardzo konkretne zamówienie producentów, bądź stacji telewizyjnych. Zanim jeszcze zrodzi się pomysł, producenci zgadują co kto by chciał obejrzeć. Następnie wynajmuje się scenarzystów do rozpisywania bardzo konkretnych pomysłów, które nie są ich pomysłami, a zapewniam, że najlepiej pisze się to, co w duszy gra. „Na krawędzi” od samego początku był inicjatywą oddolną. Chcieliśmy z Maciejem opowiedzieć widzom poruszającą historię z wyraźnie postawioną tezą. Pomysłem najpierw zainteresowali się producenci firmy Baltmedia, a następnie Telewizja Polsat. Dostaliśmy zielone światło i w zasadzie nieograniczoną wolność twórczą, za co jestem zarówno producentom, jak i stacji niezmiernie wdzięczny. Mam nadzieję, że nie zawiedliśmy zaufania.

\'\'

Dowiadujemy się, że Polsat nie zamówił kolejnego sezonu „Na krawędzi”. To na pewno nie była wiadomość, na którą Pan czekał.

Czy jestem zaskoczony decyzją stacji? Ponad dwadzieścia lat pracy w tej branży sprawiło, że bardzo trudno jest mnie zaskoczyć.

A czy to prawda, że historia przedstawiona w „Na krawędzi” to historia przeznaczona tylko na jeden sezon? Sporo wątków zostało niewyjaśnionych: pojawienie się syna Protasa, śledztwo Anki, związek Tomka i Jolki… To wszystko wygląda każdemu uważnemu widzowi jak zapowiedź nowego sezonu. Ponadto, dodam, że jeszcze przed premierą serialu, w rozmowie ze mną, Urszula Grabowska powiedziała wprost o „otwartych drzwiach” dla drugiego sezonu.

„Na krawędzi” kończy się tak, że świat bohaterów został uporządkowany na tyle, na ile świat w ogóle może być uporządkowany. Moim zdaniem pewne niedomówienia, czy zawieszenia sprawiają, że historia jest prawdziwsza. Dlatego Anka poza kamerami pewnie będzie drążyć temat matki, Tomek z Jolką, będą próbowali poskładać swój związek i tak dalej. Oczywiście w czasie prac nad scenariuszem zadaliśmy sobie pytanie: co by było, gdyby zamówiono drugi sezon. Doszliśmy do wniosku, że w kontynuacji opowiedzielibyśmy zupełnie inną historię, którą rozwiązywaliby jednak ci sami bohaterowie.

No właśnie, pomysły na kolejne sezony. Czy powstały już pierwsze strony scenariusza dla drugiej serii? Dodam, że pojawiają się również głosy które mówią, iż „nie trzeba przeciągać historii Marty Sajno”, ale – na pewno pomysłów jest wiele.

Jeszcze w czasie prac nad pierwszą serią pojawiły się różne pomysły, które wrzucaliśmy do worka z napisem \”Na później\”. Wariantów jest kilka. Nie ukrywam, że jedną z opcji jest to, że nowy temat zazębia się z ostatnią sceną trzynastego odcinka, w której chory syn Protasa odwiedza Martę.

Przed nami powtórki serialu w Polsacie, ale serial dostępny jest też na ipli. Jak Pan zachęci do oglądania serialu osoby, które dowiedziały się o nim dopiero teraz?

Nigdy nie byłem dobry w autopromocji, ale spróbuję. Jeżeli ktoś twierdzi, że w Polsce nie da się zrobić dobrego serialu sensacyjno-obyczajowego, a nie oglądał „Na krawędzi”, to chciałbym, żeby uważnie obejrzał trzynaście odcinków. Mam nadzieję, że dzięki temu wielu widzów zmieni zdanie.

Przypomnijmy: widzowie walczą o kolejny sezon serialu \”Na krawędzi\”
Link do akcji na Facebooku: tutaj