Joanna Czarnik dla tvpolsat.info o dziennikarstwie, Superstacji i boksie

Zachęcamy do przeczytania świątecznego wywiadu z Joanną Czarnik, którą widzowie znają m.in. z anteny Superstacji, gdzie obecnie jest reporterką oraz prowadzi pasmo „Raport”. Nasz gość opowiada o swoich największych pasjach – dziennikarstwie i boksie. Ponadto, nie zabrakło świątecznych i noworocznych życzeń dla czytelników tvpolsat.info.

Zachęcamy do przeczytania świątecznego wywiadu z Joanną Czarnik, którą widzowie znają m.in. z anteny Superstacji, gdzie obecnie jest reporterką oraz prowadzi pasmo „Raport”. Nasz gość opowiada o swoich największych pasjach – dziennikarstwie i boksie. Ponadto, nie zabrakło świątecznych i noworocznych życzeń dla czytelników tvpolsat.info.

Studiowała Pani komunikację społeczną i filmoznawstwo na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. Jak to się stało, że Pani pasją stało się dziennikarstwo?

To długa i dość zawiła historia. Studiując w Krakowie, nie myślałam jeszcze o dziennikarstwie, a na pewno nie o tym, że stanie się moją pasją i ważną częścią mojego życia. Tak naprawdę marzyłam o pisaniu scenariuszy filmowych. Od dziecka pisałam opowiadania, scenariusze teatralne, film mnie fascynował, pozwalał zmaterializować to, co powstawało w wyobraĹşni pisarza. Marzyłam by być częścią tego procesu, tworzyć postacie, kreować filmową rzeczywistość. Z drugiej strony lubiłam przebywać wśród ludzi, słuchać ich, zadawać pytania, drążyć ciekawe tematy. Fascynowali mnie zwykli ludzie, ich małe radości, zwykłe codzienne sprawy, ale także tragedie. Nie bałam się mówić i pisać o rzeczach trudnych, więc koleżanka zapytała mnie kiedyś, czy nie myślałam, żeby zamiast opowiadań zacząć pisać artykuły do gazet. No i tak to się zaczęło. Na początku trafiłam lokalnego tygodnika w Jaworznie, równocześnie zaczęłam pracę reporterki w TV Jaworzno. Pisałam felietony o tematyce społecznej, zajmowałam się kryminalnymi sprawami, realizowałam reportaże w TVJ. W pewnym monecie zafascynował mnie boks. W redakcji gazety pojawił się młody pięściarz z ojcem i opowiedział historię Zbyszka swojego kolegi z klubu, który chorował na raka kości i był po amputacji nogi. Grzegorz chciał dla niego zorganizować licytację i charytatywny turniej, żeby zebrać pieniądze na zakup protezy, mnie poproszono o nagłośnienie sprawy. Zawsze lubiłam boks, oglądałam pojedynki Gołoty z moim tatą. Szybko wciągnęłam się w temat a poznając Zbyszka i jego otoczenie poczułam, że chcę pisać o boksie na poważnie, sportowo i profesjonalnie. To byli wspaniali ludzi, szczerzy otwarci, to oni zafascynowali mnie boksem i swoim podejściem do życia. No i zaczęłam trenować. I tak naprawdę podążając za marzeniem – zapragnęłam pracować z najlepszymi zawodowymi pięściarzami – wyjechałam do Warszawy. I tu zaczyna się kolejna, długa historia jak z rzeczniczki pięściarzy stałam się dziennikarką sportową, a potem informacyjną. Ale o tym może innym razem.

A jak trafiła Pani do Superstacji?

Zakończyłam pracę przy projekcie dla TVP Polonia. To był program turystyczny oparty nieco na pomyśle serialu „Aniołki Charliego”. Świetnie się bawiłam na planie, ale gdy zakończył się 3 sezon i firma zrezygnowała z kontynuacji projektu, pomyślałam że chcę wrócić do pracy w informacjach. Miałam już za sobą pracę w „Wiadomościach” TVP1 i TVP Info, w sportowej stacji Orange Sport Info, Superstacja wydawała się kolejnym, ciekawym wyzwaniem. Znalazłam adres mail do prezesa Adama Stefanika i wysłałam mu swoje CV wraz z listem motywacyjnym. Kilka dni póĹşniej zostałam zaproszona na próby kamerowe i tak się zaczęło.

\'\'
Joanna Czarnik w studiu Superstacji
foto: Superstacja

Widzowie Superstacji znają Panią zarówno z roli reporterki, jaki i prowadzącej pasmo „Raport”. W której roli Pani czuje się lepiej?

Tak jak kiedyś napisałam, jestem zodiakalnym lwem, więc najlepiej czuje się tam, gdzie coś się dzieje. Moim żywiołem jest ogień – dlatego lubię gorące dyskusje w studiu (zwłaszcza z politykami), dociekliwe pytania i ludzi, którzy potrafią bronić swoich przekonań. Dla mnie najważniejsze są emocje, nie boję się zadawać trudnych pytań i nie boję się mówić o trudnych sprawach. Bycie reporterem tzw. lajfującym wymaga opanowania, rzetelnego przekazania tego, co się dzieje w danym momencie bez względu na to czy mówię o polityce, czy ludzkiej tragedii. Czasami jednak zdarza się, że zadrży mi głos – tak było, gdy mówiłam o znalezieniu zwłok małego chłopca w Morągu czy o operacji małej Lenki w Centrum Zdrowia Dziecka. To są trudne tematy, w których emocje są bardzo silne i trudno je opanować, ale mimo wszystko staram się wtedy mówić do kamery-widza w sposób spokojny, opanowany, przekazując fakty, ale nie w sposób bezduszny i chłodny, tylko bardziej ludzki, dając w tej sposób cząstkę siebie, bo wiem, że widzem również targają emocje. W studiu uwielbiam rozmowy z gośćmi. Przygotowując się do programu, zawsze staram się myśleć o temacie tak jak myśli o danym problemie widz, wczuć się w jego sytuację i zapytać o to, o co on by sam zapytał.

Czy przydarzyły się Pani jakieś niespodziewane lub śmieszne sytuacje w wprowadzonym na żywo „Raporcie”?

Tak, pamiętam jak popłakałam się ze śmiechu w trakcie prognozy pogody – Magda pogodynka przygotowała film o małym lemurku, cała studyjna ekipa śmiała się do łez no i niestety, nie udało mi się zachować powagi zapowiadając kolejny materiał. Ale chyba najbardziej zabawna była sytuacja jak zaproszony do studia policjant pokazując do kamery alkomat zaproponował, że nauczy mnie „dmuchać” – proszę nie pytać jaki ubaw miała ze mnie reżyserka i ekipa studyjna.

\'\'
Joanna Czarnik w trakcie prowadzenia „Raportu”

Czy ma Pani jakiś zawodowy autorytet, dziennikarza, który jest dla Pani wzorem?

To trudne pytanie… Mam życiowe autorytety, ale w pracy staram się na nikim nie wzorować, tylko tak jak każdy z dziennikarzy budować własny styl pracy. Każdy z nas jest inny, ma inne podejście do tematu, do ludzi i ich problemów. W rozmowach z politykami staram się być dociekliwa, lubię drążyć temat i nie odpuszczać dopóki nie uzyskam odpowiedzi. Ale w rozmowach ze zwykłymi ludĹşmi staram się być sobą, przede wszystkim słuchać i zadawać pytania tak by wydobyć z nich prawdziwe emocje. Cieszę się kiedy wychodzą ze studia w poczuciu, że ich problemy są ważne, że nie są sami a przede wszystkim, że nikt nie traktuje ich przedmiotowo.

\'\'
Majka Jeżowska, Joanna Czarnik oraz Zbigniew Łuczyński podczas akcji „Zerwijmy łańcuchy”
foto: profil Superstacji na Facebooku

Lubi pani boks. Często Pani trenuje?

Lubię boks to mało powiedziane. Fascynuje mnie, pozwala zrelaksować się, pozbyć się negatywnych emocji, naładować akumulatory. Kiedyś trenowałam kilka razy w tygodniu. Pracowałam wtedy dla Andrzeja Gmitruka – trenera takich gwiazd boksu jak Andrzej Gołota, Dariusz Michalczewski i Tomasz Adamek. Byłam rzecznikiem prasowym jego grupy, więc na treningach byłam codziennie – jeśli nie przygotowywałam akurat jakiegoś materiału dla mediów, wchodziłam na salę, żeby się „poruszać”. Tęsknie za tamtymi czasami, bo teraz mam na to niewiele czasu. Ale obiecałam sobie, że na wiosnę to się zmieni i będę częściej na sali. To takie małe noworoczne postanowienie. Mało kobiet wie, że trening bokserski świetnie modeluje sylwetkę.

Co poza boksem zajmuje Panią po pracy?

Uwielbiam czytać kryminały, jeĹşdzić konno i spacerować – moim ulubionym miejscem w Warszawie są Łazienki Królewskie. Tam przychodzę by pomyśleć o różnych sprawach, uspokoić się i naładować baterie przed kolejnym dniem w pracy.

Na koniec bardzo proszę o pozdrowienia dla naszych czytelników.

Pozdrawiam serdecznie wszystkich czytelników portalu tvpolsat.info, życząc im równocześnie zdrowych, radosnych i wypełnionych rodzinnym ciepłem Świąt Bożego Narodzenia oraz szczęśliwego Nowego Roku. Do zobaczenia na antenie Superstacji.